"To ja jestem artystą i ja decyduję" powtarzał dziś mój (od kilku dni) czterolatek. I nie zasugerujesz, nie podpowiesz, miał koncepcję i ją konsekwentnie realizował. Koncepcja polegała na malowaniu styropianowych jajek farbami, nakładaniu kolejnych warstw, mieszaniu ich... na koniec oświadczył, że podaruje je paniom w przedszkolu. Zapakowanie ich w celofan nie wchodziło w grę. Zrobiliśmy więc z nich tulipany. Świetny patent na wykorzystanie tony zamalowanych jajek, polecam ;)
Tulipany zaś zainspirowane były krepinowymi kwiatami, które podpatrzyliśmy na warsztatach w przedszkolu. Tam panie misternie zwijały krepinę, jak brzegi pierogów i skręcały z nich różyczki.
Własnej roboty bukiet stoi na naszym stole, obok drzewka z piór.
Ah i te moje sugestie odnośnie jajek... tak w tym roku chciałam zaproponować styropianowe jajka naturalne ;) - w piórkach, nakrapiane, posypane kaszą... No w każdym razie jajka zawsze na wstępię traktuję bazą/klejem/lakierem 3w1 "Modge podge".
Jak to wyciągnęłam, to córka zaraz - mamooo, a dasz mi serwetki. I wcale jej się decoupage nie znudził (a robimy to tak jak
tutaj)... też zrobiła dla pań w przedszkolu.
Przy okazji powstały też dzieła poboczne, które strasznie mi się podobają :)
Kartki w tym roku powstały z wykorzystaniem piór i naklejek piankowych.
Etykiety: decoupage, DIY, Wielkanoc