Ogródek na parapecie, czyli mali miejscy ogrodnicy

Z punktu widzenia dzieci, taki ogródek to świetna zabawa i w dodatku szalenie edukacyjna. Z mojego punktu widzenia... teraz mam już zielono wokół :) Naprawdę niewiele do tego trzeba, a zabawa jest przednia, zarówno w trakcie sadzenia, jak i później - wspomagania kiełkowania siłą woli i wzroku :)))




W tym miejscu powinnam zaznaczyć, że dysponujemy tylko jednym nadającym się do tego typu nasadzeń parapetem, nieszczęśliwe jest to parapet od drzwi balkonowych, więc jego połowa, musi być zasadzona mobilnie. Mniej więcej za miesiąc zaryzykuję i przeniosę dżunglę na balkon.

Do zabawy w ogródek w warunkach bezogrodowych będą potrzebne:
- folia malarska lub największe worki na śmieci,
- ziemia uniwersalna,
- osłonki (doniczki) lub doniczki torfowe,
- szklarenka lub plastikowe pudełko z przykrywką (jedno i drugie z Ikei),
- nasionka,
- patyczki po lodach - do oznaczenia, co wsadziliśmy.


U nas zawsze muszą być jakieś pewniaki - coś, co posadzone samodzielnie na pewno wyrośnie, czyli groszki i fasolki. W tym roku to groszek sześciotygodniowy, groszek pachnący, fasola Piękny Jaś, bób. Wszystko powyrastało i jest wielkie :) Do tego fasolki posadzone w przezroczystym kubeczku na wacie świetnie nadają się do obserwacji, jak wyrasta roślina.

Muszę jednak przyznać, że moja dwójka (prawie 4 i prawie 6) wykazała się w tym roku już ogromnym zapałem ogrodniczym. Kiedy w osiedlowym supermarkecie zobaczyli stojak z nasionami, to ciężko było hamować ich zapędy. Posadzili więc oprócz fasolek i groszków - arbuzy, melony, żółte arbuzy, powojnik i różne zioła.


Najważniejsze to uniknąć kazań - nie rób, nie rusz, nie tak, bo się zabrudzisz, nie rozsypuj... dlatego folia lub worki - żeby ochronić podłogę. Worki trzeba rozciąć na płachty i świetnie się sprawdzają.


O doniczkach torfowych już pisałam, w tym roku też z nich skorzystam - potem wystarczy je powsadzać do dużych skrzynek i możemy łatwo wyprowadzić na balkon. Potem trzeba pamiętać o podlewaniu lub ograniczać przelewanie ;) nasze arbuzy w szklarence stawialiśmy co jakiś czas na kaloryferze, żeby się podgrzały i podsuszyły ;)



No i warto czytać informacje na opakowaniach nasionek - czyli np. jakiej głębokości dołek zrobić, a opakowania zachować - żeby wiedzieć, co potem posadzić od nasłonecznionej strony, a co raczej słońca nie wytrzyma.


Radość i satysfakcja z każdego kiełka są tak ogromne, że nakręcają chęć sadzenia kolejnych i kolejnych.... ;)


Jeśli brakuje wam już miejsca na kolejne nasadzenia, to warto zachęcić do takiej zabawy przedszkole.


Etykiety: ,