Wąż spacerowy czy gąsienica do chodzenia w parach - jak uszyć


Mam na sumieniu kilka takich projektów z cyklu "dziecku odmówisz?!" ;) Ten dołącza do kolekcji ;) Potrzebny był "wąż do chodzenia",  taki żeby dzieci parami szły w miarę składnie i nie rozłaziły się na wszystkie strony. Przedszkolaki mają takie fajne gadżety - węże do chodzenia, sznurki, jakieś warkocze...popatrzyłam sobie i zrobiłam to tak:


Dla 26 dzieci (13 par):

Jeśli wąż ma być do chodzenia na zewnątrz, częstego użytku, no i przez cały rok - to wtedy dobrze jest pomyśleć o materiale wodoodpornym - czy śnieg, czy deszcz, czy inne wpadki.
Jeśli wąż będzie używany okazjonalnie lub głównie w środku, to może to być dzianina. Dzianina ma ten plus, że się tak nie gniecie jak tkanina bawełniana.


Mój wąż był w całości wykonany z tego, co akurat miałam w domu. W związku z tym pierwszym krokiem było skrojenie kawałków o szerokości 30cm i podobnej długości.


Następnie kawałki zszyłam ze sobą krótszymi krawędziami i powstał mi długi kawał materiału.
Rozmieściłam na nim uchwyty - w odległości mniej więcej 40cm od końca jednego uchwytu do początku drugiego. Uchwyty muszą być przyszyte symetrycznie po dwóch stronach materiału - mniej więcej na 1/4 wysokości od krawędzi. Jeśli szerokość węża to ok 30cm, to mamy mniej więcej tak:
krawędź, 8cm wyżej mamy uchwyt, potem 15cm dalej uchwyt, i znów po 8cm krawędź. Lepiej jeśli uchwyty są nieco za wysoko niż za nisko - łatwiej trzymać węża bliżej grzbietu niż pod brzuchem.


Zamiast przyszpilać uchwyty - rysowałam sobie kropki flamastrem, było szybciej i bezpieczniej, bo z tą masą materiału ciągle wariowała Najmłodsza.

Uchwyty przyszywałam kilkoma szwami, żeby przypadkiem komuś się zaraz nie wyrwał. Zamiast podwijać taśmę przy przyszywaniu albo obszywać ją (26 kawałków....) to po prostu opaliłam brzegi nad ogniem, żeby się nie siepały.


Następnie zszyłam węża w tunel - zwęziłam go przy ogonie, a w trzech miejscach zostawiałam mu dziury mniej więcej na 10cm, aby łatwiej było wypychać.


Przekręciłam na prawą stronę i wypchałam, niezbyt ściśle, żeby dał się schować do worka i żeby nie był zbyt ciężki. Zaszyłam dziury ręcznie ściegiem krytym.

No i została głowa - i w tym momencie zmiana koncepcji - "Nie wąż mamo, a gąsienica!", no dobra, głowa więc zaokrąglona, też wypchana, oczy, buzia, czółki z filcu, doszyłam do tułowia.




Jeszcze worek, żeby po dotarcia na miejsce robaczka schować ;)


Etykiety: , , , , , ,