Dzień bez balu dniem straconym ;) tym razem jednak już nie Star Wars a Harry Potter.
Hermiona Granger strój miała niezbyt skomplikowany - ot mundurek.
Nasz skompletowałyśmy z mojego swetra, koszuli, zaś krawat pochodzi z serii "zapomniane na dnie szafy", do tego zwykła spódnica.
Dość trwałe loczki uzyskałyśmy zaplatając wieczorem warkocze z mokrych włosów i zostawiając je na noc. Pozostała różdżka ;)
Do tego celu wykorzystałam połamaną pałeczkę do chińszczyzny dając jej tym samym drugie życie ;) oraz czarną taśmę izolacyjną. Tak otrzymałam bazę i wygooglałam co też na różdżce Hermiony było - listki, wykorzystałam dziurkacz ozdobny i klej kropelka (równie genialny wynalazek co czarna izolacja i mokre chusteczki) ;)
Etykiety: DIY, przebrania