Zrób sobie Pollocka

Kupiłam w IKEA komplet pędzli. I te płaskie wzbudziły taki zachwyt i żądzę malowania, że aż mnie zatkało. Do tej pory malowali różnymi farbami, na różnych podłożach, przy pomocy gąbek, ziemniaków, własnych rąk, ściereczek, ale tak, jeśli pędzlem, to zawsze okrągłym. Zaczęło się całkiem zwyczajnie, potem okazało się, że maczając taki pędzel w różnych farbach można uzyskać tęczę...

Tylko, jak się za dużo tęcz nałoży na siebie, to wychodzi... (no domyślcie się, jak mógł to określić prawie czterolatek...) Odpowiedziałam wtedy o takim malarzu, który tworzył swoje dzieła rozlewając farbę, wkładając w mokrą farbę różne rzeczy (tak, powiedziałam, że pety też, bo dużo palił), ale zawsze miał kontrolę nad tym, co robi, że to nie było bezsensowne lanie farby. Ale nie pokazałam im w tym momencie żadnego obrazu Jacksona Pollocka, choć przyznałam, że to mój ulubiony artysta. I zaczęli robić swoje dzieła.

Farby mieli, dałam im guziki, jakieś pompony, co tam pod ręką miałam. Nie podpowiadalam, nie hamowałam, powiedziałam tylko jeszcze raz, że Pollock zawsze miał jakiś  zamiar, intencję.



I mam swoje własne "poloki". Potem pokazałam im jego zdjęcia i zdjęcia obrazów. Pollock działa na wyobraźnię :)

 

Etykiety: , , , ,