Daj dziecku poszyć...

O ile oczywiście chce ;) moja córka, lat 5, chciała koniecznie też szyć, kiedy ja coś robiłam.  Kupiłam jej więc zestaw do szycia dla dzieci. Kartki z dziurkowanymi obrazkami, muliny i bezpieczne igły. Pobawila się chwilę, poplątała i poszło w kąt.
Chęci jednak pozostały. Dałam jej do przejrzenia książki - zabawki z galgankow, szycie, burdy... I postanowiła uszyć bałwanka. Wycięła kształt z białego filcu. I... No cóż... Dałam jej prawdziwą igłę z nitką. Skoro rok temu dałam do robienia szopki młotek i gwoździe, to czego ja się obawiam...  oczywiście pokłuła się, ale zapał, skupienie i to niezmordowane dążenie do celu powaliły mnie na kolana.

Dałam tylko dwie wskazówki - zostawiać na koniec kawałek nitki na supelek i zostawiać wolną przestrzeń jeśli coś ma być wypchane. Pokazałam jak szyć dwa kawałki ze sobą i jak celować w guzik. I poszłam oporządzać młodszego.

Przychodzilam tylko na okrzyk - mamoooo nitka się skończyła - nawlekałam i się nie wtrącałam. Pomagałam tylko zapytana - jak przymocować oczy na przykład...
Myślę, że dzięki temu są plany dalszej twórczości ;)

A mnie duma rozpiera. Nie ma co się bać igły ;)

Etykiety: , , , , ,